Twój koszyk jest obecnie pusty!
Nie, nie każda kobieta musi łykać suplementy. Ale każda kobieta powinna wiedzieć, kiedy to naprawdę ma sens. W świecie, gdzie półki uginają się od „magicznych kapsułek”, a social media sugerują, że bez ashwagandhy nie przetrwasz dnia, łatwo się pogubić. Czy suplementacja to realne wsparcie, czy tylko sprytny marketing dla zbyt zajętych, żeby gotować zupę z kości?
Jako dietetyk kliniczny odpowiem bez lukru: suplementacja nie zastąpi stylu życia, ale może być Twoim sprzymierzeńcem – o ile dobrze rozumiesz, po co ją stosujesz.
Suplementy to nie moda. To strategia.
Nie jesteśmy już w epoce, w której jedynym celem suplementów było „uzupełnić witaminę D”. Dziś mówimy o funkcjonalnym wsparciu organizmu, który żyje pod ciągłym ostrzałem: stres, niedosypianie, hormonalna huśtawka, a do tego ambicje, które nie mieszczą się na Slacku ani w grafiku. Suplement to nie plaster na wszystko, ale czasem mikroboost, którego potrzebuje Twoje ciało i głowa, by funkcjonować bez zarzutu.
5 sytuacji, w których suplementacja może być dobrym wsparciem
Pamiętaj!! Zanim sięgniesz po suplement, warto skonsultować się ze specjalistą, zwłaszcza jeśli masz objawy, które Cię niepokoją. Suplementy nie zastępują leczenia ani diagnozy – to element stylu życia, nie alternatywa dla terapii.
A kiedy NIE warto sięgać po suplementy?
Suplementacja to świadomość, nie schemat
Ciało kobiety jest dynamiczne, złożone, wrażliwe i za razem potężne. Dlatego dobra suplementacja nie jest uniwersalna – jest osobista, dopasowana, aktualna. To nie jest pytanie „czy każda kobieta potrzebuje suplementów”, tylko: „Czy Ty, tu i teraz, możesz skorzystać na ich wsparciu?” I jeśli odpowiedź brzmi: może tak – to niech to będzie coś, co ma sens. Coś, co zostało zaprojektowane z troską o Twoje ciało, styl życia i cel. Coś jak… Doctor Glam.
Nie wiesz, od czego zacząć?
Zajrzyj TUTAJ i sprawdź, która z formuł Doctor Glam odpowiada właśnie na Twoje potrzeby. Bo nie chodzi o to, by brać wszystko. Tylko o to, by wybrać mądrze – i poczuć różnicę.